Poniedziałek, 9 czerwca 2008Kategoria zwyczajnie
Po posprzątaniu z mamuśką całego strychu i nawdychaniu się ton kurzu poszłam na rower się nieco dotlenić :]
Kierunek: Park Chorzowski. Dojechałam, posiedziałam na słoneczku i wróciłam, bo jeszcze mnie dziś czeka zakuwanie (trzymać kciuki jutro proszę, bo mam egzamin ;) ).
Z dedykacją dla pana na Leader Foxie z Parku i kierowcy tira z drogi za Statoilem w Czeladzi ;)
Kierunek: Park Chorzowski. Dojechałam, posiedziałam na słoneczku i wróciłam, bo jeszcze mnie dziś czeka zakuwanie (trzymać kciuki jutro proszę, bo mam egzamin ;) ).
Z dedykacją dla pana na Leader Foxie z Parku i kierowcy tira z drogi za Statoilem w Czeladzi ;)
Dane wycieczki:
29.20 km (0.00 km teren) czas: 01:09 h avg:25.39 km/h
Sobota, 7 czerwca 2008Kategoria terenowo, zwyczajnie
Dolina Trzech Stawów i przebijanie się przez lasy na dolinie :) I sesyjka mojego ogiera :]

Znowu miałam w planach jechać dalej na Rybaczówkę, tym razem nie zabrakło mi motywacji co prawda, ale nadeszła wielka chmura i uznałam, że wracam do domu. Uciekałam tak tej chmurze przez cała drogę, a jak weszłam do domu to co? Chmura sobie sama poszła :P

Znowu miałam w planach jechać dalej na Rybaczówkę, tym razem nie zabrakło mi motywacji co prawda, ale nadeszła wielka chmura i uznałam, że wracam do domu. Uciekałam tak tej chmurze przez cała drogę, a jak weszłam do domu to co? Chmura sobie sama poszła :P
Dane wycieczki:
33.80 km (5.00 km teren) czas: 01:33 h avg:21.81 km/h
Piątek, 6 czerwca 2008Kategoria zwyczajnie, towarzysko, terenowo
W planach na mój ostatni dzień 'nastolecieństwa' było 'przewodnikowanie' (ożesz, jakie ja dziś neologizmy tworzę:D)Józkowido zamku w Będzinie ;) Po drodze (no, prawie po drodze:P) był Rogoźnik (z lasami, po których już chyba przeszło rok nie jeździłam, w związku z czym i drogi zbyt dobrze nie pamiętałam... chyba jednak nie jestem najlepszym przewodnikiem :P), wszelkie okoliczne wiochy, Dorotka, wreszcie zamczysko :D A pod zamczyskiem mnóstwo ludzi i jakichś takich namiotów rycerskich, bo jak się okazało trafiliśmy na dni Będzina.
Z dedykacją dla Hose, dzięki któremu chodziłam cały wieczór uhahana :D
Z dedykacją dla Hose, dzięki któremu chodziłam cały wieczór uhahana :D
Dane wycieczki:
36.20 km (5.00 km teren) czas: 01:56 h avg:18.72 km/h
Wtorek, 3 czerwca 2008Kategoria zwyczajnie
Na ogródek do dziadków w celu zażycia nieco witaminki D... niestety nie udało mi się długo wytrzymać na słońcu w takim upale :]
Dane wycieczki:
4.30 km (0.00 km teren) czas: 00:14 h avg:18.43 km/h
Poniedziałek, 2 czerwca 2008Kategoria zwyczajnie, towarzysko
Wieczorny wypad do Parku Chorzowskiego. Ot tak, parę kółeczek.
Miało mi towarzyszyć dwóch przystojnych mężczyzn, w końcu towarzyszył jeden, też dobrze ;)
Tylko kolana moje nieco dawały się we znaki...:/
Powrót znowu w blasku latarni :) i 'nocne Polaków rozmowy' pod moim blokiem :P
Miało mi towarzyszyć dwóch przystojnych mężczyzn, w końcu towarzyszył jeden, też dobrze ;)
Tylko kolana moje nieco dawały się we znaki...:/
Powrót znowu w blasku latarni :) i 'nocne Polaków rozmowy' pod moim blokiem :P
Dane wycieczki:
40.90 km (1.00 km teren) czas: 02:02 h avg:20.11 km/h
Niedziela, 1 czerwca 2008Kategoria całodniowo
-> Czeladź, czyli moja piękna mieścina, skąd zaczęła się dzisiejsza piękna wycieczka :D (żeby nie psuć nastroju wcale nie wspomnę, że w planie było jeżdżenie z kilkuosobową ekipą, a w końcu nikt się nie odezwał i jeździłam cały dzień sama :| )
-> Będzin
-> Wojkowice (fajny długi asfaltowy zjazd :) )
-> Babrowniki
-> Piekary Śląskie
-> Świerklaniec (czyli mój cel :D była też miła chłodząca fontanna, która zraszała ludzi na dużą odległość ;) rozbroił mnie pan, który zapytał, wskazując na moje pedały, czy to są oryginalne pedały, czy tu czegoś może brakuje...:D trochę kręcenia się po parku, trochę posiedziałam, nawet nie było tak przeraźliwie dużo ludzi, chociaż mało tez nie... objechałam mały zalew, później duży zalew aż w końcu dojechałam do kolejnego punktu :> poniżej kilka fotek, kiepskiej jakości co prawda, bo z komórki)
Fontanna w parku zraszająca wszystko dookoła;)

Plujący jeleń albo coś w ten gust

Zdjęcie robione trzęsącą się ręką w czasie jazdy ;) Miał być sam zalew (to jest mniejszy zalew w Świerklańcu), para staruszków wyszła przypadkiem, ale w sumie podoba mi się ta fotka :)

Większy zalew w Świerklańcu (z którego bodajże jest ujęcie wody pitnej..) i długi most wzdłuż niego wiodący na...

-> Wymysłów

-> Dobieszowice
-> Bobrowniki
-> Rogoźnik (najpierw zalew nr 1 bo pomyliłam drogę :P pewna, że dojadę nad ten zalew co zwykle, dojechałam jednak na jakiś inny :P po jakimś czasie błądzenia po lasach w końcu dojechałam tam gdzie chciałam :P )
-> Wojkowice (gdzie mucha mi się rozpłaszczyła na okularach i na moment ograniczyła widoczność :P )
-> Będzin
-> Czeladź (w domku zjadłam sobie obiadek, odpoczęłam chwilkę i ruszyłam w dalszą drogę..)
-> Dolina Trzech Stawów (oczywiście nie pomyślałam o tym, że dzisiaj Dzień Dziecka i pewnie będzie jakaś impreza na dolinie... a jednak była.. także tłum ludzi... dobrze, że nie strzeliło mi nic głupszego do łba i nie pojechałam do Parku Chorzowksiego :] )
Miałam się wybrać jeszcze na Rybaczówkę, ale jakoś zabrakło mi motywacji...
Bilans dzisiejszego dnia: opalenizna na zeberke :]
-> Będzin
-> Wojkowice (fajny długi asfaltowy zjazd :) )
-> Babrowniki
-> Piekary Śląskie
-> Świerklaniec (czyli mój cel :D była też miła chłodząca fontanna, która zraszała ludzi na dużą odległość ;) rozbroił mnie pan, który zapytał, wskazując na moje pedały, czy to są oryginalne pedały, czy tu czegoś może brakuje...:D trochę kręcenia się po parku, trochę posiedziałam, nawet nie było tak przeraźliwie dużo ludzi, chociaż mało tez nie... objechałam mały zalew, później duży zalew aż w końcu dojechałam do kolejnego punktu :> poniżej kilka fotek, kiepskiej jakości co prawda, bo z komórki)
Fontanna w parku zraszająca wszystko dookoła;)

Plujący jeleń albo coś w ten gust

Zdjęcie robione trzęsącą się ręką w czasie jazdy ;) Miał być sam zalew (to jest mniejszy zalew w Świerklańcu), para staruszków wyszła przypadkiem, ale w sumie podoba mi się ta fotka :)

Większy zalew w Świerklańcu (z którego bodajże jest ujęcie wody pitnej..) i długi most wzdłuż niego wiodący na...

-> Wymysłów

-> Dobieszowice
-> Bobrowniki
-> Rogoźnik (najpierw zalew nr 1 bo pomyliłam drogę :P pewna, że dojadę nad ten zalew co zwykle, dojechałam jednak na jakiś inny :P po jakimś czasie błądzenia po lasach w końcu dojechałam tam gdzie chciałam :P )
-> Wojkowice (gdzie mucha mi się rozpłaszczyła na okularach i na moment ograniczyła widoczność :P )
-> Będzin
-> Czeladź (w domku zjadłam sobie obiadek, odpoczęłam chwilkę i ruszyłam w dalszą drogę..)
-> Dolina Trzech Stawów (oczywiście nie pomyślałam o tym, że dzisiaj Dzień Dziecka i pewnie będzie jakaś impreza na dolinie... a jednak była.. także tłum ludzi... dobrze, że nie strzeliło mi nic głupszego do łba i nie pojechałam do Parku Chorzowksiego :] )
Miałam się wybrać jeszcze na Rybaczówkę, ale jakoś zabrakło mi motywacji...
Bilans dzisiejszego dnia: opalenizna na zeberke :]
Dane wycieczki:
80.10 km (5.00 km teren) czas: 03:48 h avg:21.08 km/h
Piątek, 30 maja 2008Kategoria towarzysko, MK
Dziś wreszcie czas na rowerowanie :) Zwłaszcza, że musiałam jakoś uczcić moje zwolnienie z egzaminu :D A czymże innym uczcić jak nie jazdą ;)
Prosto z uczelni wpadłam do domu na szybki obiadek i prosto do Parku Chorzowskiego, skąd już w towarzystwie Sławka pojechaliśmy na Masę Krytyczną. Zbyt liczne towarzystwo niestety znów nie dopisało... A już towarzystwo dziewczyn to nie wspomnę... było nas 3 :] (dziewczyny, co z Wami?!) Po rundce ulicami Katowic część z nas obrała kierunek Park Chorzowski (rzecz jasna pozostałe dwie bikerki już zdążyły mnie opuścić...:] ), odłączył sie od nas Sławek i pojechał do domu, my siedliśmy na chwilkę i tez ruszyliśmy do domów. Moja siła perswazji chyba jakoś wyjątkowo dobrze działa na Przemka, bo znów nie miał planów, żeby jechać do Czeladzi, a pojechał :P
Foteczki z masy są tu i tu, a w bliskiej przyszłości mają być ponoć jeszcze tu i tu :)
P.S. Hose, trzymam kciuki za Twój jutrzejszy debiut :)
Prosto z uczelni wpadłam do domu na szybki obiadek i prosto do Parku Chorzowskiego, skąd już w towarzystwie Sławka pojechaliśmy na Masę Krytyczną. Zbyt liczne towarzystwo niestety znów nie dopisało... A już towarzystwo dziewczyn to nie wspomnę... było nas 3 :] (dziewczyny, co z Wami?!) Po rundce ulicami Katowic część z nas obrała kierunek Park Chorzowski (rzecz jasna pozostałe dwie bikerki już zdążyły mnie opuścić...:] ), odłączył sie od nas Sławek i pojechał do domu, my siedliśmy na chwilkę i tez ruszyliśmy do domów. Moja siła perswazji chyba jakoś wyjątkowo dobrze działa na Przemka, bo znów nie miał planów, żeby jechać do Czeladzi, a pojechał :P
Foteczki z masy są tu i tu, a w bliskiej przyszłości mają być ponoć jeszcze tu i tu :)
P.S. Hose, trzymam kciuki za Twój jutrzejszy debiut :)
Dane wycieczki:
53.60 km (0.00 km teren) czas: 02:44 h avg:19.61 km/h
Poniedziałek, 26 maja 2008Kategoria towarzysko, zwyczajnie
Zdesperowana po przeczytaniu kilkudziesięciu stron ustaw zrezygnowałam z dalszego wkuwania 'prawnych uwarunkowań gospodarki przestrzennej i ochrony środowiska' (interesujące już z nazwy, czyż nie?..) na rzecz rowera :]
Wyprowadziłam więc ze stajni mojego rumaka, przy okazji odkrywając tajemnicze czarne kropeczki na dnie bidonu (hmmm, czyżbyś, Olu, zapomniała wylać z niego wodę ponad tydzień temu...?) i pomknęłam do Parku Chorzowskiego. Jakoś tak z początku ciężkawo mi się jechało (eh, brak kondycji, brak kompletnie..), ale pod kapeluszem złapałam oddech i już było nieco lepiej :)
W drodze od kapelusze w stronę planetarium spotkaliśmy się przypadkiem z Przemkiem (który, swoją drogą, pewnie by mnie nawet nie zauważył jakbym go nie zawołała:P). Przemek co prawda jechał na 3 Stawy, aaaale w końcu ma się tę siłę perswazji :D Więc pojechał do Czeladzi :D
No i tyle by było z dzisiejszego kręcenia, aktualnie pożywiam się truskaweczkami i wracam do cudownych ustaw...
P.S. Poszukuję jednego rowerowego człowieczka, który miałby chęć na wypad w Bieszczady na tydzień od 26 lipca ze mną i mą familią. Konkretniej miałby chęć towarzyszyć mi w rowerowaniu po Bieszczadach ;) Ewentualnie więcej niż jednego, ale to już trzeba szukać noclegu :)
Wyprowadziłam więc ze stajni mojego rumaka, przy okazji odkrywając tajemnicze czarne kropeczki na dnie bidonu (hmmm, czyżbyś, Olu, zapomniała wylać z niego wodę ponad tydzień temu...?) i pomknęłam do Parku Chorzowskiego. Jakoś tak z początku ciężkawo mi się jechało (eh, brak kondycji, brak kompletnie..), ale pod kapeluszem złapałam oddech i już było nieco lepiej :)
W drodze od kapelusze w stronę planetarium spotkaliśmy się przypadkiem z Przemkiem (który, swoją drogą, pewnie by mnie nawet nie zauważył jakbym go nie zawołała:P). Przemek co prawda jechał na 3 Stawy, aaaale w końcu ma się tę siłę perswazji :D Więc pojechał do Czeladzi :D
No i tyle by było z dzisiejszego kręcenia, aktualnie pożywiam się truskaweczkami i wracam do cudownych ustaw...
P.S. Poszukuję jednego rowerowego człowieczka, który miałby chęć na wypad w Bieszczady na tydzień od 26 lipca ze mną i mą familią. Konkretniej miałby chęć towarzyszyć mi w rowerowaniu po Bieszczadach ;) Ewentualnie więcej niż jednego, ale to już trzeba szukać noclegu :)
Dane wycieczki:
29.20 km (0.00 km teren) czas: 01:15 h avg:23.36 km/h
Czwartek, 15 maja 2008Kategoria zwyczajnie
Krótki wypad do Parku Chorzowskiego między pracą a... pracą :]
Dane wycieczki:
22.50 km (0.00 km teren) czas: 01:00 h avg:22.50 km/h
Wtorek, 13 maja 2008Kategoria towarzysko, zwyczajnie
Jak najbardziej okrężna droga do Parku Chorzowskiego, kilka kółeczek i powrót w blasku latarni - ah, te pustki na drogach...:)
Dane wycieczki:
43.80 km (0.00 km teren) czas: 01:55 h avg:22.85 km/h