Wpisy archiwalne w kategorii
górzyście
Dystans całkowity: | 493.67 km (w terenie 103.57 km; 20.98%) |
Czas w ruchu: | 30:56 |
Średnia prędkość: | 15.96 km/h |
Maksymalna prędkość: | 34.10 km/h |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 30.85 km i 1h 56m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 22 lipca 2010Kategoria górzyście, terenowo, towarzysko
Dziś znów podobna trasa, tym razem nawet kawałek dalej do nadleśnictwa bielskiego. Na zdjęciach ten fajny strumyk z małym wodospadem. Chociaż foto z komórki nie oddaje uroku ;)
W drodze powrotnej odkryliśmy jeszcze jedno jezioro, Płazi Raj, tym razem już jednak nie ujęcie wody a jeziorko, w którym można by się wykąpać :)
strumyczek :)© algra7
wodospadzik :)© algra7
W drodze powrotnej odkryliśmy jeszcze jedno jezioro, Płazi Raj, tym razem już jednak nie ujęcie wody a jeziorko, w którym można by się wykąpać :)
Dane wycieczki:
14.27 km (5.00 km teren) czas: 00:56 h avg:15.29 km/h
Środa, 21 lipca 2010Kategoria górzyście, terenowo, towarzysko
Jezioro Wielkiej Łąki© algra7
Dziś znów nad Jezioro Wielkiej Łąki, trochę inną drogą, więcej przez las i terenem, zahaczając o miły strumyczek :)
Dane wycieczki:
12.63 km (5.00 km teren) czas: 00:55 h avg:13.78 km/h
Sobota, 17 lipca 2010Kategoria górzyście, towarzysko
Po Bielsku-Białej i okolicach z Przemkiem :)
Pojechaliśmy nad Jezioro Wielkiej Łąki, chyba jakimś żółtym szlakiem w stronę Szczyrku. Jeziorko okazało się być ujęciem wody więc z zamoczenia stóp nici :]
Pojechaliśmy nad Jezioro Wielkiej Łąki, chyba jakimś żółtym szlakiem w stronę Szczyrku. Jeziorko okazało się być ujęciem wody więc z zamoczenia stóp nici :]
Dane wycieczki:
14.78 km (3.00 km teren) czas: 00:58 h avg:15.29 km/h
Środa, 19 sierpnia 2009Kategoria górzyście, towarzysko
Znów na parę dni wyjazd do Jaworza, no i tam przy okazji niedługa wieczorna przejażdżka na rowerze. Przed siebie, gdzie oczy poniosą, a później do centrum Jaworza i do domu :)
Dane wycieczki:
15.65 km (0.00 km teren) czas: 00:42 h avg:22.36 km/h
Wtorek, 21 lipca 2009Kategoria górzyście, terenowo, towarzysko
No i przyszedł czas na wypełnienie zeszłorocznego postanowienia - zabrałam rower w Tatry :D
Co prawda podczas 6-dniowego wyjazdu tylko raz został użyty, ale i tak się cieszę :) Owego dnia pojechaliśmy z Przemkiem do Doliny Chochołowskiej. Z pensjonatu w Kościelisku było najpierw z góóóórki, później wgłąb mieścinki już nie tak różowo ;) No ale w końcu byliśmy w górach i o to chodziło. W dolinie pełno ludzi - tłumy jak to zwykle w Tatrach, niestety... Jechało się przyjemnie, nie było za upalnie ani za zimno, w sam raz :) Pod schroniskiem odpoczynek i powrót do domu. Jestem z siebie dumna, że wjechałam pod górkę do naszego pensjonatu - kilometrowy podjazd, pod który zwykle po całym dniu łażenia po górach miałam trudności z podejściem na nogach :P
Co prawda podczas 6-dniowego wyjazdu tylko raz został użyty, ale i tak się cieszę :) Owego dnia pojechaliśmy z Przemkiem do Doliny Chochołowskiej. Z pensjonatu w Kościelisku było najpierw z góóóórki, później wgłąb mieścinki już nie tak różowo ;) No ale w końcu byliśmy w górach i o to chodziło. W dolinie pełno ludzi - tłumy jak to zwykle w Tatrach, niestety... Jechało się przyjemnie, nie było za upalnie ani za zimno, w sam raz :) Pod schroniskiem odpoczynek i powrót do domu. Jestem z siebie dumna, że wjechałam pod górkę do naszego pensjonatu - kilometrowy podjazd, pod który zwykle po całym dniu łażenia po górach miałam trudności z podejściem na nogach :P
Dolina Chochołowska© algra7
mostek w Dolinie (:© algra7
Dane wycieczki:
36.58 km (10.00 km teren) czas: 02:43 h avg:13.47 km/h
Piątek, 17 lipca 2009Kategoria górzyście, terenowo, towarzysko
Dalej Jaworze i dalej okropny upał. Dziś pojechaliśmy w inną stronę, w poszukiwaniu szlaku rowerowego, który zauważyliśmy podczas wczorajszego spaceru :)
Tak więc najpierw jechaliśmy trochę szlakiem zielonym, później postanowiliśmy zmienić kolor na niebieski, pozostając ciągle w granicach Jaworza (które swoją drogą okazało się większe, niż przypuszczałam). Później szlak niebieski się zgubił, ale za to znalazł się czerwony, który zaprowadził nas pod Błatnią. Znów na samą górę nie wjeżdżaliśmy, tylko trochę jakimś "szlakiem harcerskim", odpoczęliśmy przy górskim strumyczku i już główną drogą wróciliśmy do domu :)
Tak więc najpierw jechaliśmy trochę szlakiem zielonym, później postanowiliśmy zmienić kolor na niebieski, pozostając ciągle w granicach Jaworza (które swoją drogą okazało się większe, niż przypuszczałam). Później szlak niebieski się zgubił, ale za to znalazł się czerwony, który zaprowadził nas pod Błatnią. Znów na samą górę nie wjeżdżaliśmy, tylko trochę jakimś "szlakiem harcerskim", odpoczęliśmy przy górskim strumyczku i już główną drogą wróciliśmy do domu :)
na szlaku (:© algra7
umierająca algra (;© algra7
odpoczynek nad strumykiem (:© algra7
Dane wycieczki:
26.85 km (5.00 km teren) czas: 01:45 h avg:15.34 km/h
Środa, 15 lipca 2009Kategoria górzyście, terenowo, towarzysko
Ponownie kilkudniowy wyjazd w bielskie okolice, do Jaworza, tym razem już z naszymi rumakami :D
Upał był niemiłosierny, więc i wycieczka niedługa, aczkolwiek intensywna ;) Z Jaworza do Bielska, w okolice Szyndzielni - na górę nie wjechaliśmy, jedynie pod stację kolejki a później po znienawidzonych przeze mnie kamieniach trochę pod górę do jakiegoś schronisko-sklepu. W drodze powrotnej zahaczyliśmy o ścieżkę rowerową (porównanie jej do tych katowickich zostawię bez komentarza:P) i dotarliśmy gdzieś chyba w okolice centrum, stamtąd starą drogą na Cieszyn wróciliśmy do Jaworza :)
Upał był niemiłosierny, więc i wycieczka niedługa, aczkolwiek intensywna ;) Z Jaworza do Bielska, w okolice Szyndzielni - na górę nie wjechaliśmy, jedynie pod stację kolejki a później po znienawidzonych przeze mnie kamieniach trochę pod górę do jakiegoś schronisko-sklepu. W drodze powrotnej zahaczyliśmy o ścieżkę rowerową (porównanie jej do tych katowickich zostawię bez komentarza:P) i dotarliśmy gdzieś chyba w okolice centrum, stamtąd starą drogą na Cieszyn wróciliśmy do Jaworza :)
Szyndzielnia© algra7
Dane wycieczki:
20.36 km (3.00 km teren) czas: 01:25 h avg:14.37 km/h
Środa, 8 lipca 2009Kategoria górzyście, towarzysko
Spontaniczny wyjazd z Przemkiem do Jaworza koło Bielska-Białej, spontaniczne pozostanie tam dłużej niż było przewidziane, a więc i spontaniczne wyjście na rower :)
Swoją drogą nie na swój - dziwne uczucie jechać na rowerze, na którym można całkowicie wyprostować plecy :P
Krajoznawcza wycieczka po Jaworzu i okolicach :)
Swoją drogą nie na swój - dziwne uczucie jechać na rowerze, na którym można całkowicie wyprostować plecy :P
Krajoznawcza wycieczka po Jaworzu i okolicach :)
gotowa do drogi :D© algra7
Dane wycieczki:
13.17 km (0.00 km teren) czas: 00:57 h avg:13.86 km/h
Sobota, 30 sierpnia 2008Kategoria całodniowo, górzyście, towarzysko
No dzisiaj to jestem z siebie dumna xD
Rano sprint do Katowic na dworzec w wilgotnych jeszcze od wczoraj butach... :] Na miejscu spotkaliśmy się z Przemkiem, Sylwią i Krzyśkiem i pociągiem ruszyliśmy do Bielska (nawet przedział dla rowerów był:D).
Od razu rozgrzewka pod górkę - i dobrze bo niestety żadne cieplejsze ciuchy mi nie zdążyły wyschnąć a zbyt gorąco nie było ;) Najpierw zaliczyliśmy Przełęcz Przegibek (663m npm), później zjaaaaazd :D Kolejnym punktem programu była Łąka Hrobacza (828m npm), w porównaniu z którą na Przegibek prawie po płaskim się jechało ;) Stromo, stromo, stromo, na koniec trochę kamyczków na których się ślizgałam i mną rzucało jak... :/ Swoją drogą chyba największa wysokość na jakiej byłam rowerem.. No ale zdobyliśmy i Łąkę :) Po zjeeeeeździe kierunek: Żar (761m npm)! Czyli zasadniczo główny cel wyprawy. Oczywiście wjechaliśmy, 'anomalię grawitacyjną' odczuliśmy na własnych skórach (czyli 'zjeżdżanie pod górkę' tudzież 'wjeżdżanie z górki' w drodze powrotnej :P) i zjeeeeechaliśmy (64,1km/h).
Tu zakończyła się górzysta część wycieczki, pojechaliśmy na mały obiadek i ruszyliśmy do domu, przez Oświęcim, Mysłowice, Katowice... Droga powrotna przyjemna niesamowicie, płaściutko, równiutko i lajtowo :)
Rano sprint do Katowic na dworzec w wilgotnych jeszcze od wczoraj butach... :] Na miejscu spotkaliśmy się z Przemkiem, Sylwią i Krzyśkiem i pociągiem ruszyliśmy do Bielska (nawet przedział dla rowerów był:D).
Od razu rozgrzewka pod górkę - i dobrze bo niestety żadne cieplejsze ciuchy mi nie zdążyły wyschnąć a zbyt gorąco nie było ;) Najpierw zaliczyliśmy Przełęcz Przegibek (663m npm), później zjaaaaazd :D Kolejnym punktem programu była Łąka Hrobacza (828m npm), w porównaniu z którą na Przegibek prawie po płaskim się jechało ;) Stromo, stromo, stromo, na koniec trochę kamyczków na których się ślizgałam i mną rzucało jak... :/ Swoją drogą chyba największa wysokość na jakiej byłam rowerem.. No ale zdobyliśmy i Łąkę :) Po zjeeeeeździe kierunek: Żar (761m npm)! Czyli zasadniczo główny cel wyprawy. Oczywiście wjechaliśmy, 'anomalię grawitacyjną' odczuliśmy na własnych skórach (czyli 'zjeżdżanie pod górkę' tudzież 'wjeżdżanie z górki' w drodze powrotnej :P) i zjeeeeechaliśmy (64,1km/h).
Tu zakończyła się górzysta część wycieczki, pojechaliśmy na mały obiadek i ruszyliśmy do domu, przez Oświęcim, Mysłowice, Katowice... Droga powrotna przyjemna niesamowicie, płaściutko, równiutko i lajtowo :)
Dane wycieczki:
136.46 km (7.00 km teren) czas: 07:04 h avg:19.31 km/h
Sobota, 2 sierpnia 2008Kategoria górzyście, terenowo, towarzysko
Krótka przejażdżka po Bieszczadzkim Parku Narodowym w celu obejrzenia spalonej wsi Caryńskie oraz wakacyjnego obozowiska cioci i wujka sprzed lat... W składzie czteroosobowym ponownie :)
Towarzysz motylek :)
Na Przełęcz już co niektórym się nie chciało jechać :P
Spalona wieś...
Ołtarz na starym obozowisku
Towarzysz motylek :)
Na Przełęcz już co niektórym się nie chciało jechać :P
Spalona wieś...
Ołtarz na starym obozowisku
Dane wycieczki:
5.57 km (5.57 km teren) czas: 00:29 h avg:11.52 km/h