Sobota, 30 sierpnia 2008Kategoria całodniowo, górzyście, towarzysko
No dzisiaj to jestem z siebie dumna xD
Rano sprint do Katowic na dworzec w wilgotnych jeszcze od wczoraj butach... :] Na miejscu spotkaliśmy się z Przemkiem, Sylwią i Krzyśkiem i pociągiem ruszyliśmy do Bielska (nawet przedział dla rowerów był:D).
Od razu rozgrzewka pod górkę - i dobrze bo niestety żadne cieplejsze ciuchy mi nie zdążyły wyschnąć a zbyt gorąco nie było ;) Najpierw zaliczyliśmy Przełęcz Przegibek (663m npm), później zjaaaaazd :D Kolejnym punktem programu była Łąka Hrobacza (828m npm), w porównaniu z którą na Przegibek prawie po płaskim się jechało ;) Stromo, stromo, stromo, na koniec trochę kamyczków na których się ślizgałam i mną rzucało jak... :/ Swoją drogą chyba największa wysokość na jakiej byłam rowerem.. No ale zdobyliśmy i Łąkę :) Po zjeeeeeździe kierunek: Żar (761m npm)! Czyli zasadniczo główny cel wyprawy. Oczywiście wjechaliśmy, 'anomalię grawitacyjną' odczuliśmy na własnych skórach (czyli 'zjeżdżanie pod górkę' tudzież 'wjeżdżanie z górki' w drodze powrotnej :P) i zjeeeeechaliśmy (64,1km/h).
Tu zakończyła się górzysta część wycieczki, pojechaliśmy na mały obiadek i ruszyliśmy do domu, przez Oświęcim, Mysłowice, Katowice... Droga powrotna przyjemna niesamowicie, płaściutko, równiutko i lajtowo :)
Rano sprint do Katowic na dworzec w wilgotnych jeszcze od wczoraj butach... :] Na miejscu spotkaliśmy się z Przemkiem, Sylwią i Krzyśkiem i pociągiem ruszyliśmy do Bielska (nawet przedział dla rowerów był:D).
Od razu rozgrzewka pod górkę - i dobrze bo niestety żadne cieplejsze ciuchy mi nie zdążyły wyschnąć a zbyt gorąco nie było ;) Najpierw zaliczyliśmy Przełęcz Przegibek (663m npm), później zjaaaaazd :D Kolejnym punktem programu była Łąka Hrobacza (828m npm), w porównaniu z którą na Przegibek prawie po płaskim się jechało ;) Stromo, stromo, stromo, na koniec trochę kamyczków na których się ślizgałam i mną rzucało jak... :/ Swoją drogą chyba największa wysokość na jakiej byłam rowerem.. No ale zdobyliśmy i Łąkę :) Po zjeeeeeździe kierunek: Żar (761m npm)! Czyli zasadniczo główny cel wyprawy. Oczywiście wjechaliśmy, 'anomalię grawitacyjną' odczuliśmy na własnych skórach (czyli 'zjeżdżanie pod górkę' tudzież 'wjeżdżanie z górki' w drodze powrotnej :P) i zjeeeeechaliśmy (64,1km/h).
Tu zakończyła się górzysta część wycieczki, pojechaliśmy na mały obiadek i ruszyliśmy do domu, przez Oświęcim, Mysłowice, Katowice... Droga powrotna przyjemna niesamowicie, płaściutko, równiutko i lajtowo :)
Dane wycieczki:
136.46 km (7.00 km teren) czas: 07:04 h avg:19.31 km/h
Komentarze
Pięknie :) widzę że zwiedziliście moje ulubione górki i to wszystkie na raz :) gratki :D mam nadzieję że się podobało.
AdAmUsO - 23:58 sobota, 30 sierpnia 2008 | linkuj
Komentuj