Piątek, 8 czerwca 2012Kategoria zwyczajnie
Na ogródek, coby zjeść obiadek na świeżym powietrzu :)
Dane wycieczki:
4.47 km (0.20 km teren) czas: 00:15 h avg:17.88 km/h
Niedziela, 27 maja 2012Kategoria terenowo, towarzysko
Spotkanie z Przemkiem pod zamkiem w Będzinie i wałem Przemszy przez Park Zielona na Pogorię IV, a stamtąd dalej na Pogorię III. Później do parku Hallera zahaczyć o dni Dąbrowy Górniczej i do domu :)
Dane wycieczki:
28.94 km (10.00 km teren) czas: 01:40 h avg:17.36 km/h
Czwartek, 24 maja 2012Kategoria zwyczajnie
I znów na ogródek.
Dane wycieczki:
4.45 km (0.10 km teren) czas: 00:16 h avg:16.69 km/h
Wtorek, 22 maja 2012Kategoria zwyczajnie
Na ogródek do babci i dziadka celem skonsumowania obiadu :)
Dane wycieczki:
4.47 km (0.10 km teren) czas: 00:15 h avg:17.88 km/h
Niedziela, 20 maja 2012Kategoria terenowo, towarzysko
Z Kariną, Darkiem i Przemkiem do Sosnowca na Stawiki i do Lasku Milowickiego :) Później nieco opalania i zamoczenie zmęczonych nóg w stawie i, po jakże głębokim namyśle, powrót do domu.
Dane wycieczki:
26.95 km (10.00 km teren) czas: 01:41 h avg:16.01 km/h
Sobota, 19 maja 2012Kategoria terenowo, towarzysko
Weekendowy wypadzik, najpierw trochę czeladzkimi trasami rowerowymi, później na Pszczelnik (dalej dają tam takie dobre lody jak kilkanaście lat temu), na centrum Siemianowic, Park Hutnik, później wreszcie odkryłam gdzie tam w okolicy jest basen :) Dalej pozwiedzać staw koło wysypiska śmieci i pooglądać Japończyków grających w golfa ;) i do domu.
Dane wycieczki:
21.73 km (10.00 km teren) czas: 01:32 h avg:14.17 km/h
Niedziela, 6 maja 2012Kategoria terenowo, towarzysko
Dziś miałam poprawiać ostatni rozdział mgr, ale pogoda kusiła, kusiła, aż skusiła ;)
Dlatego też wybyliśmy z Kariną, Darkiem i Bartkiem po raz pierwszy w tym roku na 3 Stawy i dalej na Rybaczówkę. Tam krótki odpoczynek i powrót na Doline i przez Dolinę już bardziej terenową drogą, Darek nas przeciągnął przez jakieś krzaki, błota i kałuże.
Chyba wraca moja miłość do terenu :D
Dlatego też wybyliśmy z Kariną, Darkiem i Bartkiem po raz pierwszy w tym roku na 3 Stawy i dalej na Rybaczówkę. Tam krótki odpoczynek i powrót na Doline i przez Dolinę już bardziej terenową drogą, Darek nas przeciągnął przez jakieś krzaki, błota i kałuże.
Chyba wraca moja miłość do terenu :D
Dane wycieczki:
46.68 km (10.00 km teren) czas: 02:47 h avg:16.77 km/h
Czwartek, 3 maja 2012Kategoria towarzysko, terenowo, MK
Dziś Zagłębiowska Masa Krytyczna :)
Spotkałyśmy się z Kariną i wyruszyłyśmy ku Sosnowcowi przez Piaski, po drodze zachciało nam się jeszcze zrobić rundkę na Stawikach, przez co dotarłyśmy na miejsce 10 minut później i zabrakło dla nas odblaskowych kamizelek (refleksja: kamizelki z założenia służą temu, aby być bardziej widocznym, tymczasem dziś zdecydowanie bardziej wyróżniały się osoby, które ich nie miały :P ).
Pod dworcem tłum ludzi, chyba pobity został kolejny rekord liczebności na ZMK. Droga na Pogorię III w relaksacyjnym tempie, gdzieś w Dąbrowie dogonił nas Hose i dalej jechaliśmy we trójkę. Na mecie po prostu OGROM rowerzystów :D Mała przerwa na loda i picie, bo upał i duchota były niemiłosierne, no i w drogę do domu, aby uciec przed ciemną chmurą i grzmotami ;)
Pojechaliśmy przez Pogorię IV i Park Zielona, tyle że przez większość czasu nie ulicą, a wałem wzdłuż rzeki, gdzie powstały naprawdę bardzo bardzo przyjemne trasy rowerowe (swoją drogą: koniec jeżdżenia w kółko na 3S i do WPKiW, od teraz zwiedzamy Zagłębie!). Także na ulicę wyjechaliśmy dopiero pod będzińskim zamkiem. Stamtąd już, pędzeni jakimś niezidentyfikowanym przypływem energii, prościutko na Czeladź.
Pogoda na szczęście dopisała i mimo zapowiadanych burz i deszczy wróciliśmy do domów na suchych rowerach ;)
Pozdrowienia dla wszystkich uczestników ZMK!
Spotkałyśmy się z Kariną i wyruszyłyśmy ku Sosnowcowi przez Piaski, po drodze zachciało nam się jeszcze zrobić rundkę na Stawikach, przez co dotarłyśmy na miejsce 10 minut później i zabrakło dla nas odblaskowych kamizelek (refleksja: kamizelki z założenia służą temu, aby być bardziej widocznym, tymczasem dziś zdecydowanie bardziej wyróżniały się osoby, które ich nie miały :P ).
Pod dworcem tłum ludzi, chyba pobity został kolejny rekord liczebności na ZMK. Droga na Pogorię III w relaksacyjnym tempie, gdzieś w Dąbrowie dogonił nas Hose i dalej jechaliśmy we trójkę. Na mecie po prostu OGROM rowerzystów :D Mała przerwa na loda i picie, bo upał i duchota były niemiłosierne, no i w drogę do domu, aby uciec przed ciemną chmurą i grzmotami ;)
Pojechaliśmy przez Pogorię IV i Park Zielona, tyle że przez większość czasu nie ulicą, a wałem wzdłuż rzeki, gdzie powstały naprawdę bardzo bardzo przyjemne trasy rowerowe (swoją drogą: koniec jeżdżenia w kółko na 3S i do WPKiW, od teraz zwiedzamy Zagłębie!). Także na ulicę wyjechaliśmy dopiero pod będzińskim zamkiem. Stamtąd już, pędzeni jakimś niezidentyfikowanym przypływem energii, prościutko na Czeladź.
Pogoda na szczęście dopisała i mimo zapowiadanych burz i deszczy wróciliśmy do domów na suchych rowerach ;)
Pozdrowienia dla wszystkich uczestników ZMK!
Dane wycieczki:
39.12 km (10.00 km teren) czas: 02:40 h avg:14.67 km/h
Poniedziałek, 30 kwietnia 2012Kategoria terenowo, towarzysko
Dziś popołudniowa wycieczka z Sylwią. Należała mi się za napisanie połowy trzeciego rozdziału magisterki, którą obiecałam dokończyć przez majówkę ;)
Jakoś nie miałyśmy weny na dalekie podróże, więc skierowałyśmy się w stronę Pszczelnika, po drodze odbijając na któryś z nieznanych mi dotąd jakże cudownych czeladzkich szlaków rowerowych. Przyjemnie jechało się przez zacieniony las, a ja po umaczaniu się w błocie (kto by pomyślał, że po takich upałach jeszcze będą kałuże) przypomniałam sobie o urokach jazdy w terenie :)
Oczywiście nie obyło się bez przygód, znalazłyśmy dwa śliczne szczeniaczki pod oczyszczalnią w Milowicach, wyglądało jakby ktoś je tam zostawił, garnęły się do nas niesamowicie i zaczęły za nami biegnąć, dlatego uznałyśmy, że zaprowadzimy je jakimś cudem do schroniska w Katowicach, bo tam bliżej. Pieski były raczej z lekka wyczerpane i po drodze gdzieś zaległy w cieniu. My pojechałyśmy do schroniska poinformować kogoś, że są dwa porzucone pieski, ale razem z nami na miejsce dotarła samochodem rodzinka z jednym z tych szczeniaków (miło, że są jeszcze jacyś ludzie, których stać na taki gest). Pani ze schroniska po strzeleniu focha, że przywieźliśmy psa do nich, a nie do Sosnowca, łaskawie go przyjęła, ale w drodze powrotnej niestety już tego drugiego szczeniaka nie znalazłyśmy... Mam nadzieję, że jakaś dobra dusza go znalazła, w końcu przez tą drogę przewija się trochę samochodów... No i w tym miejscu mały apel - jeśli ktoś chciałby przygarnąć takiego małego czarnego słodziaka, to proszę się kierować do schroniska do Katowic na ul. Milowicką.
Nieco zmęczone całą sytuacją skierowałyśmy się jeszcze do parku za osiedlem Madera, gdzie jak się okazało kilka lat temu posadzonych zostało ponad 400 drzewek :) Później jeszcze na chwilę odsapnąć do Jordana oraz uwiecznić na fotografii kontrast Pałacu Saturna (Term Rzymskich) z Biedronką, a na sam koniec wstąpiłam do dziadków na ogródek zerwać mojemu prosiaczkowi zamorskiemu trochę świeżego zielska ;)
Jakoś nie miałyśmy weny na dalekie podróże, więc skierowałyśmy się w stronę Pszczelnika, po drodze odbijając na któryś z nieznanych mi dotąd jakże cudownych czeladzkich szlaków rowerowych. Przyjemnie jechało się przez zacieniony las, a ja po umaczaniu się w błocie (kto by pomyślał, że po takich upałach jeszcze będą kałuże) przypomniałam sobie o urokach jazdy w terenie :)
Oczywiście nie obyło się bez przygód, znalazłyśmy dwa śliczne szczeniaczki pod oczyszczalnią w Milowicach, wyglądało jakby ktoś je tam zostawił, garnęły się do nas niesamowicie i zaczęły za nami biegnąć, dlatego uznałyśmy, że zaprowadzimy je jakimś cudem do schroniska w Katowicach, bo tam bliżej. Pieski były raczej z lekka wyczerpane i po drodze gdzieś zaległy w cieniu. My pojechałyśmy do schroniska poinformować kogoś, że są dwa porzucone pieski, ale razem z nami na miejsce dotarła samochodem rodzinka z jednym z tych szczeniaków (miło, że są jeszcze jacyś ludzie, których stać na taki gest). Pani ze schroniska po strzeleniu focha, że przywieźliśmy psa do nich, a nie do Sosnowca, łaskawie go przyjęła, ale w drodze powrotnej niestety już tego drugiego szczeniaka nie znalazłyśmy... Mam nadzieję, że jakaś dobra dusza go znalazła, w końcu przez tą drogę przewija się trochę samochodów... No i w tym miejscu mały apel - jeśli ktoś chciałby przygarnąć takiego małego czarnego słodziaka, to proszę się kierować do schroniska do Katowic na ul. Milowicką.
Nieco zmęczone całą sytuacją skierowałyśmy się jeszcze do parku za osiedlem Madera, gdzie jak się okazało kilka lat temu posadzonych zostało ponad 400 drzewek :) Później jeszcze na chwilę odsapnąć do Jordana oraz uwiecznić na fotografii kontrast Pałacu Saturna (Term Rzymskich) z Biedronką, a na sam koniec wstąpiłam do dziadków na ogródek zerwać mojemu prosiaczkowi zamorskiemu trochę świeżego zielska ;)
Industrialne czeladzkie klimaty© algra7
Grucha & Semper czyli dwa świry na rowerach© algra7
420 sztuk drzew dla Czeladzi© algra7
Czeladzkie Stonehenge... Jeszcze rośnie ;)© algra7
Pałac Saturna vs. Biedronka© algra7
Dane wycieczki:
20.95 km (10.00 km teren) czas: 01:44 h avg:12.09 km/h
Sobota, 24 marca 2012Kategoria zwyczajnie
I oto nastąpił ten piękny dzień, a na jego piękno złożyły się: ładna pogoda, brak kataru, wykurowana noga, a w dodatku jeszcze mala sprawa do załatwienia w Parku Chorzowskim ;) Tym sposobem odkurzyłam z grubsza Krossika i w promieniach marcowego słońca pomknęłam sobie relaksacyjne do parku.
A oto sprawca całego dzisiejszego dnia, czyli wytworzone przeze mnie optymistyczne wiosenne kolczyki, które dostarczałam do parku koleżance. Nadal przyjmuję zamówienia :D
A oto sprawca całego dzisiejszego dnia, czyli wytworzone przeze mnie optymistyczne wiosenne kolczyki, które dostarczałam do parku koleżance. Nadal przyjmuję zamówienia :D
Pretekst wycieczki do parku© algra7
Dane wycieczki:
28.87 km (0.00 km teren) czas: 01:27 h avg:19.91 km/h