Wtorek, 10 czerwca 2008Kategoria terenowo, towarzysko, zwyczajnie
Rower najlepszym sposobem na niemyślenie o kłopotach :] Moje nowe motto życiowe :|
Tak więc coby nie myśleć, pojechałam sobie samotnie na 3 Stawy, stamtąd miałam zamiar jechać w kierunku Ochojca, ale przed rozwidleniem drogi wyprzedził mnie jakiś człowieczek i nie mogłam nie wykorzystać okazji i nie podenerwować go nieco siadając na kole ;) Tym sposobem wylądowałam na Rybaczówce. Chciałam obadać niebieski szlak rowerowy, w kierunku Tych bodajże, ale po dojechaniu do jakiegoś skrzyżowania na Giszowcu ni w cholere nie mogłam się zorientować, gdzie on dalej leci... Pokręciłam się tam trochę, trafiłam na jakieś osiedle, skąd szlak ów bierze swój początek, ale w końcu zwątpiłam i z powrotem przez Dolinę, czując niedosyt po nieudanej próbie odnalezienie szlaku, pojechałam do Parku Chorzowskiego :D Standardowo na chwilkę przysiadłam pod kapeluszem na ławeczce, poobserwowałam sobie ludzi na rowerach (tudzież rowery z ludźmi na nich :P ) i obrałam kierunek dom.
Byłby to zapewne koniec jakże ciekawego streszczenie dnia, ale na skrzyżowaniu pod wieżą telewizyjną miejsce miała niespodziewajka ;) Spotkałam Piotrka (i tak sukces, że w ogóle usłyszałam, jak do mnie krzyczał, bo miałam słuchawki w uszach :P ), który w końcu (bo obiecywał już dłuższy czas :> ) pokazał mi ścieżkę rowerową z parku w stronę Czeladzi. Całkiem fajnie, omija ruchliwe ulice. I, jak to Piotruś bystrze zauważył, ścieżka jest niesamowicie dobrym miejscem na trening :P Można trenować dwie rzeczy: wstrzymywanie oddechu albo też po prostu szybszą jazdę, jako że krotki odcinek ścieżki wiedzie koło wysypiska śmieci xD
Tak więc coby nie myśleć, pojechałam sobie samotnie na 3 Stawy, stamtąd miałam zamiar jechać w kierunku Ochojca, ale przed rozwidleniem drogi wyprzedził mnie jakiś człowieczek i nie mogłam nie wykorzystać okazji i nie podenerwować go nieco siadając na kole ;) Tym sposobem wylądowałam na Rybaczówce. Chciałam obadać niebieski szlak rowerowy, w kierunku Tych bodajże, ale po dojechaniu do jakiegoś skrzyżowania na Giszowcu ni w cholere nie mogłam się zorientować, gdzie on dalej leci... Pokręciłam się tam trochę, trafiłam na jakieś osiedle, skąd szlak ów bierze swój początek, ale w końcu zwątpiłam i z powrotem przez Dolinę, czując niedosyt po nieudanej próbie odnalezienie szlaku, pojechałam do Parku Chorzowskiego :D Standardowo na chwilkę przysiadłam pod kapeluszem na ławeczce, poobserwowałam sobie ludzi na rowerach (tudzież rowery z ludźmi na nich :P ) i obrałam kierunek dom.
Byłby to zapewne koniec jakże ciekawego streszczenie dnia, ale na skrzyżowaniu pod wieżą telewizyjną miejsce miała niespodziewajka ;) Spotkałam Piotrka (i tak sukces, że w ogóle usłyszałam, jak do mnie krzyczał, bo miałam słuchawki w uszach :P ), który w końcu (bo obiecywał już dłuższy czas :> ) pokazał mi ścieżkę rowerową z parku w stronę Czeladzi. Całkiem fajnie, omija ruchliwe ulice. I, jak to Piotruś bystrze zauważył, ścieżka jest niesamowicie dobrym miejscem na trening :P Można trenować dwie rzeczy: wstrzymywanie oddechu albo też po prostu szybszą jazdę, jako że krotki odcinek ścieżki wiedzie koło wysypiska śmieci xD
Dane wycieczki:
59.10 km (20.00 km teren) czas: 02:48 h avg:21.11 km/h
Komentarze
"Rower najlepszym sposobem na niemyślenie o kłopotach(...)"
zgadzam się i sam często stosuję :)
pozdrower hose - 23:48 środa, 11 czerwca 2008 | linkuj
Komentuj
zgadzam się i sam często stosuję :)
pozdrower hose - 23:48 środa, 11 czerwca 2008 | linkuj