Piątek, 12 czerwca 2009Kategoria całodniowo, towarzysko
IV rajd rowerowy "Z drugim sercem po zdrowie i przygodę"
Rano oczywiście wielkie rozterki: jechać czy nie jechać, będzie padać czy nie będzie padać:P Ostatecznie wytrwałam przy moim postanowieniu i pojechałam.
Trasa: Czeladź - Wojkowice - Rogoźnik - Siemonia - Strzyżowice - Psary - Sarnów - Preczów - Dąbrowa Górnicza - Będzin - Czeladź
Przy amfiteatrze w Rogoźniku się zdziwiłam, że frekwencja taka mała - jedynie dwóch niezwykle sympatycznych chłopaków. Jak się okazało było jeszcze kilku, tylko pojechali w poszukiwaniu sklepu (m.in. olo i rafaello, ale niedługo się zjawili, łącznie było nas 10, w tym (ależ to dziwne:P) jedna dziewczyna.
Główne postaci dzisiejszego dnia dojechały z niewielkim opóźnieniem, w międzyczasie zaczęło jednak padać;) No i tutaj dziękuję miłemu Panu, który użyczył mi swojej kurtki, bo ja w pośpiechu rano nic z domu nie zabrałam, a oprócz deszczu wiało niemiłosiernie:] Przejechaliśmy wyżej przedstawioną trasą, co mnie zaskoczyło, to że tempo było nawet sporo lepsze niż masowe ;) W końcu ci ludzie na co dzień nie jeżdżą na rowerach, chociaż był tez jeden Pan po przeszczepie bodajże 3 lata, który niejednego z nas mógłby na jakiejś górskiej trasie objechać;) I tak trzymać!
Atmosfera i towarzystwo przemiłe, acz organizacja, rzekłabym, średnia. Co prawda była jakaś tam eskorta policji, która blokowała pięknie dla nas skrzyżowania itp, ale sporo jakichś nieprzewidzianych postojów z niewiadomych powodów, rozciągnięta niesamowicie kolumna, brak koordynacji. Tak czy tak było fajnie :) W Nemo przywitano nas ciepłym jedzonkiem (makaron w kształcie chrupek kukurydzianych i brokułki:P dobrze, bo już zgłodniałam:P), dostaliśmy odblaskowe opaski i cukierki zaklejające twarze nawet rozwrzeszczanym dzieciom :P Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, zrobiliśmy parę fot i zebraliśmy się w drogę do domów. Ekipa po przeszczepach miała jeszcze dziś dojechać do Olkusza. Koledzy, którzy przywitali mnie w Rogoźniku, odprowadzili mnie na Mydlice, stamtąd już prościutko do domku.
Rano oczywiście wielkie rozterki: jechać czy nie jechać, będzie padać czy nie będzie padać:P Ostatecznie wytrwałam przy moim postanowieniu i pojechałam.
Trasa: Czeladź - Wojkowice - Rogoźnik - Siemonia - Strzyżowice - Psary - Sarnów - Preczów - Dąbrowa Górnicza - Będzin - Czeladź
Przy amfiteatrze w Rogoźniku się zdziwiłam, że frekwencja taka mała - jedynie dwóch niezwykle sympatycznych chłopaków. Jak się okazało było jeszcze kilku, tylko pojechali w poszukiwaniu sklepu (m.in. olo i rafaello, ale niedługo się zjawili, łącznie było nas 10, w tym (ależ to dziwne:P) jedna dziewczyna.
Główne postaci dzisiejszego dnia dojechały z niewielkim opóźnieniem, w międzyczasie zaczęło jednak padać;) No i tutaj dziękuję miłemu Panu, który użyczył mi swojej kurtki, bo ja w pośpiechu rano nic z domu nie zabrałam, a oprócz deszczu wiało niemiłosiernie:] Przejechaliśmy wyżej przedstawioną trasą, co mnie zaskoczyło, to że tempo było nawet sporo lepsze niż masowe ;) W końcu ci ludzie na co dzień nie jeżdżą na rowerach, chociaż był tez jeden Pan po przeszczepie bodajże 3 lata, który niejednego z nas mógłby na jakiejś górskiej trasie objechać;) I tak trzymać!
Atmosfera i towarzystwo przemiłe, acz organizacja, rzekłabym, średnia. Co prawda była jakaś tam eskorta policji, która blokowała pięknie dla nas skrzyżowania itp, ale sporo jakichś nieprzewidzianych postojów z niewiadomych powodów, rozciągnięta niesamowicie kolumna, brak koordynacji. Tak czy tak było fajnie :) W Nemo przywitano nas ciepłym jedzonkiem (makaron w kształcie chrupek kukurydzianych i brokułki:P dobrze, bo już zgłodniałam:P), dostaliśmy odblaskowe opaski i cukierki zaklejające twarze nawet rozwrzeszczanym dzieciom :P Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, zrobiliśmy parę fot i zebraliśmy się w drogę do domów. Ekipa po przeszczepach miała jeszcze dziś dojechać do Olkusza. Koledzy, którzy przywitali mnie w Rogoźniku, odprowadzili mnie na Mydlice, stamtąd już prościutko do domku.
Dane wycieczki:
42.60 km (0.00 km teren) czas: 02:21 h avg:18.13 km/h
Komentarze
Wielkie dzięki za przybycie, było nas niewielu ale wycieczka jak najbardziej się udała.
Do zobaczenia gdzieś na trasie :) olo81 - 19:23 sobota, 13 czerwca 2009 | linkuj
Komentuj
Do zobaczenia gdzieś na trasie :) olo81 - 19:23 sobota, 13 czerwca 2009 | linkuj