Piątek, 8 sierpnia 2008Kategoria zwyczajnie
Przez bulwary na krakowskie Błonia, gdzie złapał mnie deszczyk. Z tej okazji miałam wracać już do domu, ale padać przestało więc wybrałam się na kopiec Kościuszki - a właściwie pod kopiec, bo na samą górę z rowerami zakaz wstępu...
Jeszcze mi było mało, więc nie oglądając się na nic wróciłam na Błonia. Jak się okazało mogłam jednak się obejrzeć, bo nadeszła wielka czarna chmura i zaczęło lać... Największą ulewę co prawda przeczekałam na jakimś przystanku, ale do domu i tak wróciłam przemoczona do suchej nitki, bardziej z tego co chlapało mi spod kół niż z samego deszczu :]
Jeszcze mi było mało, więc nie oglądając się na nic wróciłam na Błonia. Jak się okazało mogłam jednak się obejrzeć, bo nadeszła wielka czarna chmura i zaczęło lać... Największą ulewę co prawda przeczekałam na jakimś przystanku, ale do domu i tak wróciłam przemoczona do suchej nitki, bardziej z tego co chlapało mi spod kół niż z samego deszczu :]
Dane wycieczki:
30.65 km (0.00 km teren) czas: 01:25 h avg:21.64 km/h
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj